Uroczystości rozpoczęły się przed Pomnikiem Pamięci Losów Ojczyzny, odśpiewaniem hymnu Polski, przemówieniami okolicznościowymi, złożeniem wiązanek i zniczy. Po czym zgromadzeni przeszli do
Muzeum Miejskiego, gdzie została otwarta wystawa „Zbrodnia Katyńska 1940. Zagłada polskich elit”. Odsłonięcie wystawy miało miejsce przy parkanie Muzeum Miejskiego Dzierżoniowa na ul. Świdnickiej 30. Odbyło się bezpośrednio po upamiętnieniu Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, 84. Rocznicy II Deportacji Polaków na Sybir i Dnia Kombatanta.
W wystąpieniu Piotr Basisty, pracownik muzeum, przypomniał historię mordu Katyńskiego
i deportacji Polaków na Sybir i do Kazachstanu.
- Drodzy Państwo, spotykamy się tu dzisiaj, aby uczcić dwa ważne wydarzenia – przypadające 13 kwietnia, czyli jutro -
Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej oraz 84. rocznicę II deportacji Polaków na Sybir. Ponadto zebraliśmy się tutaj, aby celebrować też, przypadający w poniedziałek 15 kwietnia
Dzień Kombatanta.
Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej został ustanowiony w rocznicę opublikowania przez Niemców, w 1943 roku, informacji o odnalezieniu masowych grobów polskich oficerów w Katyniu. Zbrodnia dokonana przez NKWD miała miejsce wiosną 1940 roku, kiedy to sowieccy zbrodniarze zamordowali ponad 21 tysięcy polskich obywateli, z których około 10 tysięcy stanowili oficerowie. Odbywało się to w szeregu miejsc, na terenie Związku Radzieckiego. Największym miejscem kaźni polskich patriotów były las w okolicach Katynia, gdzie zgładzono około 4400 Polaków. Przez wiele lat prawda o zbrodni katyńskiej była ukrywana i w okresie PRL nie można było o niej otwarcie mówić. Diametralne zmiany w tej kwestii przyniósł upadek komunizmu w Polsce i rozpad Związku Radzieckiego, dopiero po pięciu dekadach można było w sposób właściwy i godny uczcić pamięć ofiar.
Dzisiejszy dzień jest również kolejną rocznicą przeprowadzonej w 1940 roku II deportacji Polaków na Sybir
i Kazachstan. Podczas tej wywózki przesiedlono około 61 tysięcy osób. Objęła ona przede wszystkim urzędników państwowych, działaczy politycznych, policjantów, nauczycieli i przedstawicieli ziemiaństwa. Często bywało tak, że gdy część rodziny była wysiedlana na wschód, inni jej przedstawiciele ginęli w zorganizowanych mordach, np. w Katyniu.
Oba wydarzenia sprzed 84 lat są symbolami tragicznych losów Polski i Polaków podczas II wojny światowej. W dzień tak bolesnych rocznic pamiętajmy o wszystkich ofiarach obu wydarzeń, bowiem cierpieli katusze i oddali swoje życie za to, że byli polskimi patriotami.
Tak jak wspomniałem na początku, w najbliższy poniedziałek przypada Międzynarodowy Dzień Kombatanta, coroczne święto obchodzone 15 kwietnia. Zostało ustanowione w celu oddania hołdu wszystkim żołnierzom, partyzantom i cywilnym członkom ruchu oporu, którzy walczyli o wolność, suwerenność i niepodległość swoich państw. Mimo międzynarodowego wymiaru tego święta, chcemy w tym szczególnym dniu oddać cześć wszystkim naszym przodkom walczącym niegdyś o dobro Polski. Zarówno tym żyjącym, jak i tym, którzy już odeszli, w bliskiej lub odległej przeszłości. Wielu było świadkami i uczestnikami wielkich zwycięstw, inni doświadczali klęsk i porażek. Niezależnie od doświadczeń każdego z nich, można z całą pewnością powiedzieć, że bez ich poświęcenia dla ojczyzny i rodaków, dzisiejsza wolna Polska nie mogłaby istnieć. Troszczmy się więc i pamiętajmy o kombatantach, gdyż ze względu na swoje wielkie dokonania na to zasługują.
- Bracia mojej śp. babci Zofii, Jakub i Władysław zostali w 1939 roku zmobilizowani i walczyli na froncie wschodnim. Jakub dostał się do rosyjskiej niewoli, znalazł się w obozie w Starobielsku z którego przeniesiono go do Miednoje i na koniec do Bykowni, skąd uciekł. Władysław wraz z kolegami Michałem Małkiem z Bukiego i Józefem Żakiem, walczyli pod Tarnopolem, gdzie Władysław poległ a koledzy, którzy przeżyli wojnę wrócili do domu.
Jakub który trafił do rosyjskiej niewoli przeżył koszmar, jeńcy w obozie zostali poddani segregacji, oficerowie NKWD oglądali i dotykali ich rąk szukając w ten sposób, jak to sami określali „Polskich Panów”. Jeńcy nieustannie byli przewożeni z obozu do obozu, tysiące z nich znikało byli po prostu mordowani nie wiadomo za
co, chyba za to, że byli Polakami. Byli bardzo solidnie pilnowani przez sowieckich sołdatów.
Jakub wraz z kolegą L. z Budy Stalowskiej zaprzyjaźnili się z sowieckim żołnierzem, wartownikiem który służył w załodze pilnującej jeńców. Pewnego dnia powiedział im aby „ubieżali” (uciekali), bo NKWD wszystkich będzie „ubiwat” (mordować) i nikt nie przeżyje. Mając świadomość, że tylko ucieczka uratuje ich przed śmiercią, przy najbliższej nadarzającej się okazji, korzystając z pomocy zaprzyjaźnionego sołdata, uciekli. Wyczerpani, głodni i pełni obaw przed sowieckimi żołnierzami długo wędrowali lasami aż dotarli na skraj lasu gdzie znajdowały się zabudowania gospodarcze. Rodzina która tam mieszkała okazała się przyzwoita, zostali nakarmieni i zaopatrzeni w żywność na drogę. Ponieważ byli zbiegami nie chcąc nikogo narażać, po uzyskaniu wskazówek i niezbędnych informacji którędy mają iść, aby dotrzeć do domu, podjęli dalszą wędrówkę. Po pokonaniu setek kilometrów w bardzo trudnym nieznanym terenie z obawą przed schwytaniem, ku radości najbliższych, dotarli do domu - wspomina Kazimierz,
uczestnik uroczystości.
- Jestem synem Żołnierza Wyklętego, moj Tata w czasie okupacji był
żołnierzem Batalionów Chłopskich, po wkraczeniu sowietów przeszedł do
konspiracji antykomunistycznej. Cała rodzina musiała uciekać na tzw. Ziemie
Odzyskane, gdzie można było się ukryć. Ojciec ukrywał się w Chcianowie u coci
Anny. Po ujawnieniu się 9 kwietnia 1947 roku w
Jaworze został aresztowany i przewieziony do więzienia UBP w Rzeszowie w którym
spędził ponad dwa lata - dodał Kazimierz.
Cześć i chwała kombatantom.
|