KRAJ | |
|
|
Chodzi o to, żeby przeżyć życie uczciwie i nikomu nie robić świństw. Andrzej Waligórski "BAKCYL" - 24.05.2019. |
|
Andrzej Waligórski (ur. 20 października 1926 w Nowym Targu,
zm. 10 maja 1992 we Wrocławiu) – polski aktor, poeta, satyryk, dziennikarz,
długoletni współpracownik Polskiego Radia we Wrocławiu. Na scenie Andrzej
Waligórski błyszczał inteligencją i humorem. Najbardziej jednak lubił domowe
zacisze. http://znanewiersze.pl/andrzej-waligorski |
|
BAKCYL Raz w jednym instytucie uczeni na wszelkie sposoby Robili doświadczenia, jak by tu osłabić mikroby, Na przykład jeden uczony budził bakterię śpiączki, Szczypiąc tę śpiączkę pęsetką w pośladki, nóżki i rączki. Drugi uczony czerwonkę podłączał do pompek i dętek, Aż się robiła blada jak jaki biały krętek, Krętka natomiast skręcano i rozkręcano biedaczka, Od czego był bardziej żólty niż najżółciejsza żółtaczka, Odnośnie zaś do żółtaczki, wprowadzono ją w taką rozpacz, Że poczerniała zupełnie i była jak czarna ospa, Podczas gdy ospę - tę czarną - macerowano w wódkach, Więc była ciągle na kacu, jak białaczka bialutka... A działał wśród tych uczonych Piotr Dreptak, asystent młody, Który stosował swe własne, zupełnie odmienne metody, I zamiast zarazki dręczyć - on karmił swoje zarazki I ciągle się ich pytał: - Nie zjecie, zarazki, kaszki? No więc zarazki wciąż rosły, wpierw były jak turkucie, Potem ogromne jak myszy latały po instytucie, Na próżno woźny je z miotłą jak oszalały ganiał - Nie dość, że się z niego śmiały, to mu jeszcze wyżerały śniadania. Aż kiedy profesorowi przegryzły w aucie resor, To wtedy Piotra Dreptaka wezwał do siebie profesor I obaj włożyli płaszcze, i poszli się przejść na deptak, A pan profesor rzecze: - Drogi kolego Dreptak, Rozumiem że doświadczenia, badani, cacy - cacy, Ale jak dalej tak pójdzie, to ja was wyleję z pracy! Rzecz jasna, że ma pan dość duże, ba, szokujące wyniki, Lecz rób pan to sobie gdzie indziej, ot, idź pan hoduj tuczniki... - Chwileczkę! - Piotr Dreptak na to, prędziutko teczkę odmyka I z wnętrza wyjmuje bakcyla wielkiego jak królika: - Zobacz pan, profesorze, gdy mamy taką gadzinę, Możemy streptomycynę wyrzucić i penicylinę! Lekarz przy mikroskopie oczu już niszczyć nie musi, Bo bierze to bydlę za szyję i je po prostu dusi... I rzeczywiście udusił Piotr Dreptak tego zarazka, Więc pan profesor Dreptaka chwalił, całował i głaskał, Załatwił mu order, mieszkanie, fiata, Nagrodę Nobla, I wszyscy koledzy się zeszli, żeby ten Dreptak to oblał, A Dreptak siedzi ponury nad uduszoną zwierzyną I szloch mu wyrywa się z piersi, a z oczu łzy wielkie mu płyną... - Dlaczego - pytają koledzy - nie chcesz zabawić się z nami? - A bo jak dusiłem Kubusia, to on tak łypał oczkami... Tu biedny Dreptak o ścianę uderzył głową trzy razy... Oj, można się, można przywiązać i do najgorszej zarazy! |
|
|
Źródło foto: http://znanewiersze.pl/andrzej-waligorski, zdjęcia wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl Art. 29.
Prawo cytatu Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych. |